• 09 maja 2025
  • żałoba, psychoterapia, wsparcie psychiczne, poczucie straty

Przyjęło się, że żałoba po różnego rodzaju utratach może trwać od kilku tygodni do około roku. Jest to stan utrzymującego się smutku, przygnębienia, powracania wspomnieniami np. do chwil spędzonych z osobą, która odeszła, lub z którą relacja zakończyła się. Nie jest to stan bierny, można raczej mówić tu o „pracy żałoby”. Oznacza to, że przepracowanie straty jest możliwe i powinno zakończyć się względnym odzyskaniem równowagi psychicznej. Ten powrót do równowagi może manifestować się umiarkowanym optymizmem i ogólną wiarą w to, że życie ma sens, a relacje z innymi ludźmi nadają mu głębi. Powraca się też zwykle wtedy do zarzuconych zainteresowań, bądź rozwija się nowe.

 


Zdarza się jednak, że stan głębokiego smutku po utracie staje się chroniczny i przeradza się w pustkę, czy też poczucie bezsensu, a czasami wściekłości. Przyczyny takiego rozwoju sytuacji mogą być różne. Jedną z nich jest wewnętrzne wyposażenie psychiczne, to znaczy, rozwijana od wczesnego dzieciństwa umiejętność godzenia się z różnego rodzaju utratami, którą zwykle modelują i wspierają rodzice, bądź inne figury przywiązania. Jeśli w danej rodzinie unika się rozmawiania o trudnych uczuciach i współprzeżywania ich, może to skutkować brakiem wewnętrznych zasobów do wykonania pracy żałoby. Kolejnym czynnikiem wpływającym na to, czy poradzimy sobie z utratą, jest ogólne poczucie, że mamy w sobie wystarczająco dobre podstawy, by móc budować na nowo. Jeśli dominuje poczucie jałowości wewnętrznej, czego przyczyną może być brak odpowiedniej ilości dobrych doświadczeń w życiu, zwłaszcza w relacjach z najbliższymi, trudno jest budzić się do życia po stracie, czy mieć poczucie, że mamy wystarczającą ilość zasobów do wewnętrznej odbudowy. Kultura, w której żyjemy, również nie sprzyja przeżywaniu żałoby. W środowisku kapitalistycznym, to znaczy nastawionym na ciągłą produktywność, zysk i natychmiastową gratyfikację, nie ma miejsca na zatrzymanie i pobycie w smutku, czy zadumie. Takie środowisko nie sprzyja refleksji, czy wykonywaniu pracy wewnętrznej, ponieważ, nagradzane są zewnętrzne sukcesy, lub, chociażby, dążenie do fizycznego piękna, które samo w sobie czasami może być przejawem ucieczki od nieakceptowanych uczuć. Piękne zewnętrze ma wtedy rekompensować poczucie wewnętrznej „brzydoty”, czy nieprzystawania ze swoim smutkiem do kultury, w której nagradza się bycie ciągle uśmiechniętym, a przynajmniej sprawczym, sprawnym i zawsze gotowym do działania.

 


W tym miejscu opiszę, w jaki sposób przebiega praca żałoby. W przypadku utraty kogoś lub czegoś, często można mieć poczucie, że traci się jakąś część siebie. W końcu inwestycja emocjonalna, np. w relację, wymaga aktywnego zaangażowania i przywiązania, kiedy to obsadza się własną energią życiową daną osobę. Praca żałoby polega na stopniowym wycofywaniu tej inwestycji z utraconej relacji i kierowaniu jej w stronę innych, bardziej dostępnych „obiektów”, czyli innych osób, czy aktywności. W ten sposób odzyskuje się utraconą „część” siebie, co niweluje poczucie pustki wywołane daną utratą. Przepracowanie żałoby nie oznacza, że o danej utracie się zupełnie zapomina. Pamięć o niej nie wywołuje już jednak uczuć rozpaczy, czy nie powoduje wycofywania się z konstruktywnych życiowych aktywności, takich jak związki z innymi ludźmi, praca, czy zainteresowania.

 


Chroniczna żałoba może przybierać formę depresji, która, z kolei, może przybierać różne formy. Charakterystyczne dla niej jest brak rozpoznania, co tak naprawdę się utraciło. Może to być utrata zarówno dzieciństwa, młodości, złudzeń, jak i zdrowia, urody, majątku, sprawności, czy pewnych perspektyw. Może się zdarzyć, że przedmiot żałoby ma podłoże międzygeneracyjne. Przykładowo, rodzic lub dziadek w tym samym wieku doznał poważnej utraty, np. dziecka lub doświadczył kataklizmu, czy wojny. Jeśli nie przepracował tej żałoby, jest prawdopodobne, że skutki tej utraty będą odczuwane w kolejnym pokoleniu. Tak więc powiązania między utratą i jej przeżywaniem nie zawsze są oczywiste.

 


W dzisiejszym świecie mierzymy się z pewnymi wyzwaniami, które mogą utrudniać pracę żałoby. Zmiany klimatu, świadomość wymierania gatunków oraz tego, że nasze dzieci i wnuki zastaną prawdopodobnie zupełnie inny świat, może prowadzić do przeżywania tak zwanej „depresji klimatycznej”. Towarzyszy jej duże poczucie bezradności w związku z ograniczonym wpływem własnym na otaczającą nas rzeczywistość. Poczucie winy z tym związane mogą łagodzić do pewnego stopnia własne działania i zaangażowanie w ratowanie środowiska, jednak działanie w pojedynkę prędzej prowadzi do wyczerpania i poczucia bezcelowości aktywności. Dlatego ważne jest, aby być częścią większej grupy, by rozłożyć siły. Świadomość trwającej od lat wojny za wschodnią granicą również konfrontuje nas z poczuciem utraty bezpieczeństwa, a czasami wiary we względnie stabilny świat. Chociaż umysł stosuje różne mechanizmy obronne, by na co dzień o tym nie myśleć, aby móc funkcjonować, nieświadomie fakt wojny wpływa na nas, czasami reaktywując doświadczenia wojenne przeżyte przez poprzednie pokolenia, a wciąż oddziałujące na nas, jako ich spadkobierców. Efektem tak rozumianej nieprzeżytej żałoby może być np. poczucie ciągłego wyczerpania, czy właśnie braku sensu życia. Uświadomienie sobie przyczyn może, do pewnego stopnia, załagodzić ten stan, jednak całkowicie go nie zniweluje, dopóki stresory te wciąż występują.

 


Jeśli chodzi o pomoc psychologiczną, czy psychoterapię, sam fakt przeżywania żałoby nie jest bezpośrednim do niej wskazaniem. Jednak to wszystko zależy od potrzeby osoby, która w żałobie się znajduje. Czy potrzebuję obecności neutralnej, życzliwej osoby, która pomoże mi przejść przez ten proces? To jest pytanie, które warto sobie zadać. Chroniczna żałoba jest już wystarczającą przesłanką do sięgnięcia po pomoc, kiedy to można przyjrzeć się bliżej przyczynom tego stanu. To, co staje się uświadomione, staje się możliwe do przepracowania. Wtedy dopiero proces normalnej żałoby może się rozpocząć.